czwartek, 28 lipca 2016

Wróciłam ?

Niczym córka(?)  marnotrawna wróciłam na stare śmieci. Cztery lata przerwy. Nie jestem pewna czy potrafię jeszcze pisać i czy ktokolwiek tu jest. Jeśli nie, potraktuję to jako swój monolog,  naprawdę,  żaden problem! Cztery lata pełne zmian, zwątpienia w samego siebie, w swoje cele, ideały.  Okres buntu...  i to jakiego ! Miało się ten pazur :) 
Teraz, po czterech, tak intensywnych latach, mając te smutne 19,  czuje się jak emerytka , choć i te mają czasem więcej życia w sobie niż moja skromna osoba. Patrzę na to z nikłym, ale najszczerszym na świecie,  uśmiechem. Jakie to cudowne !!! Być znów tu, czytając te stare posty, kiedy myślałam, że wiem wszystko najlepiej na świecie.  Ciula tam wiedziałam,  nadal ciul tam wiem, ale przemądrzałość i tak została,  przyznaję się bez bicia ! 
Bardzo miły powrót, miłe wspomnienia :) 

I niestety czy stety... tym razem zostanę chyba na trochę dłużej ;).

czwartek, 17 maja 2012

Pardon!

Jejku, nie było mnie tu całe wieki. PRZEPRASZAM! To przez zupełny brak dostępu do komputera. Dopiero teraz wpadłam na to, że przecież mogę wejść na bloga w swej skomputeryzowanej bibliotece. Głuptas.
 Jest jeden  minus. nie mogę dodać żadnego zdjęcia. Ale ten jeden raz chyba mi wybaczycie.
No więc. Dzisiaj jest wspaniały dzień. Jeszcze nigdy nie zdażyło mi się tak zaczytać, że nie poszłam do szkoły... Aż do dzisiaj. Zaczęłam se czytać rano, aż tu patrzę a już 13:00!
A to wszystko za sprawą jakiegoś śmiesznego "Pamiętnika Księżniczki 3". Zdaża się. Na pożegnanie dodam opinie o książce, która zrobiła na mnie ostatnio duże wrażenie ( jest taka jeszcze jedna, ale nic o niej nie napisałam! Może wkrótce..). Jest to "Jutro 3. W objęciach chłodu". Chyba najlepsza dotychczas ( z tej serii).

Z każdą częścią "Jutra", coraz bardziej jestem od niego uzależniona. Myślę, że trudno mi żyć w tym świecie, gdzie pełno wojen... Tyle że nie jestem w samym ich centrum.Oni, bohaterzy tej serii, są.
Kazdy powinien mieć beztroskie dzieciństwo, "spokojne" dorastanie. Dlatego tak bardzo mnie boli, gdy czytam o ludziach, którym w normalnej egzystencji przeszkodziła wojna, śmierć. Jedynym pocieszeniem jest to, że jakoś sobie radzą.
Wręcz niewyobrażalne jest to, co oni robią. Walczą za swój kraj, nie zważając na rany, poświęcają życie. I to nie z przymusu. Z czystego poczucia patriotyzmu. Wstrząsnęło mną to. Trzeba wykrzesac z siebie wielką odwagę, żeby zrobić coś takiego.
Każdy ma ją w sobie, ale nie każdy ma tego świadomość. Wiara. To ona pomaga ją znaleźć.
Miałam już pisać źle o tej książce, że niektóre opisy stanu umysłu bohaterki są wręcz męczące. Jestem raczej fanką nagłych zwrotów akcji, dialogów. Ale teraz, gdy już skończyłam czytać tę książkę, dostrzegam, że to jest potrzebne. Co prawda, miejscami można by je nieco ograniczyć, jednak większość jest niezbędna.
Ciąglę nie moge się nadziwić bohaterstwu i odwagi Robyn. Nie daje mi spokoju. Od początku serii uosabniam się z nią, ze względu na jej stanowczość i racjonalne myślenie (to już mniej), jednak nie jestem pewna, czy dorosłam do tego. Czy jestem tego godna. Bo mimo ze to fikcja, Robym jest moją bohaterem.
Nikt nie wie, co by zrobił w takiej sytuacji. Jednak trzeba przyznać, że ona zachowała się, jak należy. Jest wzorem do naśladowania i, przede wszystkim, największym bohaterem tej wojny. Wojny, która nie tylko toczy się na powierzchni Ziemii. Ta wojna jest w sercach. Bohaterów i czytelników.

Dziękuję. Do widzenia. (Wybaczcie mi!)

piątek, 23 marca 2012

Niezwykle silne

Z racji tego, że się za bardzo rozmarzyłam po tych wszystkich Harlequinach, postanowiłam przeczytać coś konkretnego. Coś, co właściwie znalazłam na regale mojej babci. Coś czego zakazała mi dotykać, ponieważ to "Nie dla dzieci". To jeszcze bardziej mnie do zaczytania zachęciło, więc se ją przywłaszczyłam. Co prawda,babcia i tak się o tym dowiedziała, ale, o dziwo, nie była taka zła. W każdym razie czas na opinie.

"Kwiat Pustyni"
Waris Dirie 
Cathleen Miller


 Naprawdę przerażająco wspaniała. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko zdarzyło się naprawdę. Autorka prostym, czasami wręcz groteskowym, językiem niełatwe sytuacje. Ciężko jest opisywać a co gorsza oceniać takie książki. Dostarczają one dużo wiedzy, ale też dużo zmartwień. No bo jak tu się nie martwić dziewczynką, która w wieku 5 lat była obrzezana a następnie skazywana na te wszystkie bóle związane z życiem muzułmańskich kobiet? Podświadomie postrzegamy Waris jako własną córkę i cieszymy się z sukcesu, jaki osiągnęła, mając ochotę oczywiście zabić wszystkich, którzy mieli czelność stanąć jej na drodze. No cóż. Mam wielki szacunek dla wszystkich kobiet z Somalii i innych krajów dotkniętych tą tradycją. Mam nadzieję że ta książka coś zmieniła w ich życiu i pozwoliła im dostrzec, że nie muszą tak cierpieć. 


czwartek, 15 marca 2012

Wspaniale nużące

Ostatnio był taki czas w którym czytałam same odpowiednie książki, takie w których nie ma tych typowych wyskoków miłości, wszystko uzasadnione. Trochę mnie to znudziło. Więc sięgnęłam po harlequina. No dobra, 4 harlequiny. Normalnie aż się chciało krzyczeć :"JAKIE TO JEST ROMANTYCZNE!". No i było. Tak więc czytałam, czytałam i czytałam. Aż w końcu sobie przypomniałam, dlaczego kiedyś zakończyłam z nimi przygodę. Jakie one są przewidywalne ! Tragedia.  No i już nie czytam. Ale nie powiem, że w życiu czasami by się przydało trochę przewidywalności.Ja tam lubię, jak mnie ktoś zaskakuje. Szczególnie mój laptop. Chociaż on też już jest przewidywalny. W kółko to samo. Działa, psuje się. No ale cóż. Tym smutnym zdaniem kończę panowanie na gruchocie mojej mamy. :D

Pozdrowienia dla Megajry, która (miejmy nadzieję) wczoraj szczęśliwie zawitała w Anglii. :)

niedziela, 11 marca 2012

Nie taki głupi

Oj, trochę mnie tu nie było, ponieważ mój żywot mojego laptopa chwilowo dobiegł końca ( ;(( ). Ale za to mam więcej czasu na czytanie! Więc daję opinię książki, która mocno poruszyła moje serce.

"Forrest Gump"
Winston Groom
 Najgorsze co mogłam przeżyć. Gdy przeczytałam ostatnie zdanie tej książki, chciało mi się płakać. Jest idealna. Nie wiem dokładnie pod jakim względem. Po prostu, gdy nie wiem co powiedzieć po przeczytaniu czegoś, albo jest tak żałosne, że szkoda mi na to słów, albo że mocno chwyciła mnie za serce i nie mogę wydusić ani sylaby.
Sam Forrest jest wspaniały. Postrzegam go jak dziecko, z czułością. Z początku myślałam "Ten to ma dobrze.". Nie zawsze musi się przejmować światem. Ale gdy doszłam do końca, współczułam mu jak nikomu na świecie. Odczuwał tak samo jak my, ale miał o tyle gorzej, że nie był tak samo odporny. Nie chodzi tu o fizyczną stronę tego słowa. Nie był odporny na uczucia.
Czasem myślę, że najłatwiej byłoby się ich wyrzec. Uniknęłabym bólu, który, o dziwo, zaczyna się od radości. Ubolewam, bo radość musi się w końcu skończyć.
Przygód można Forrestowi współczuć lub zazdrościć. Ja po tej lekturze, praktycznie o nich zapomniałam. Moje myśli zajął ten biedny Forrest.
Jak pisałam, postrzegam Forresta jako dziecko i chciałabym, żeby wszystko skończyło się dla niego szczęśliwie. W pewnym sensie tak było. Osiągnął, to co chciał. Prawie. Ale nigdy nie można mieć wszystkiego. Tyle że jemu chciałabym dać wszystko. Żeby wynagrodzić mu wszystkie krzywdy. Niby czym jest życie bez ryzyka, zawsze może się coś nie udać, ale tym razem nie dostrzegam tej możliwości. Wszystko powinno się udać. Nie ma opcji, że nie.
Gdyby Forrest istniał, nie spodobałoby mu się to co piszę. Ostatnią rzeczą, jaką by sobie życzył, to postrzeganie go jako dziecka. Nic na to nie poradzę. Chciałabym dla niego jak najlepiej, ale nie wiem czy coś zdziałam.
Jednak w mojej wyobraźni Forrest wygrał. Mieszka ze swoją miłością w wielkim domu, hodują krewetki, co miesiąc jeżdżą na mecze swojego syna. Piją herbatę z synową, a Forrest bawi się z wnuczętami. Mała Jenny ma piękny głos, a Forrest Junior akompaniuje jej na organkach.
Jednak to nierealne. :(
Ale gdybym spotkała kiedyś tego mojego wymarzonego Forresta, powiedziałabym mu : "Wiesz co, Forrest? Nie jesteś idiotem! "
 

poniedziałek, 27 lutego 2012

Perfect Woman

 Perfect Women
Oto zasady zabawy:

Wybierz idealne kobiety w trzech kategoriach:
- perfekcyjna w swoim zawodzie,
- ideał urody,
- perfekcyjny styl.
Opublikuj na blogu obrazek z tagiem “Perfect Women”.
Napisz, kto Cię wyznaczył.
Przekaż zabawę innym blogerom.
 
 
 
Perfekcyjna w swoim zawodzie:
 
MERYL STREEP
 
Uważam, że jest jedną z najlepszych aktorek na świecie. Mimo wieku, nie przestaje grać, i powiem, że wychodzi jej to coraz lepiej. Przy okazji gratuluję Oscara :)
 
 
 
 










Ideał urody: 
 
PENELOPE CRUZ
 
 Zafascynowała mnie jej uroda w pewnym filmie,którego tytułu oczywiście nie pamiętam. Pamiętam jedynie że gotowała z taką pasją, i się w niej zakochał pewien facet i że uciekła od męża bo ją zdradzał i że miała przyjaciela/przyjaciółkę transseksualną. Nie pamiętam tytułu. Ale pamiętam, że była piękna.







Perfekcyjny styl:
 
Nie ma takiej osoby
 
Nie znam osoby, która byłaby dla mnie ideałem, jeżeli chodzi o styl. Sama nie potrafię go określić. Jeden tydzień jestem punkiem, drugi dresem, trzeci zwykłą dziewczyną. Pamiętam jednak że strasznie spodobała mi się ta sukienka! Można powiedzieć, że delikatnie uosabia mój ideał. Kobieca, ale zadziorna. :)


Do zabawy zaprosiła mnie Megajra- Dzięki ;P


Ja natomiast zapraszam:






niedziela, 26 lutego 2012

Przybyłam, zobaczyłam, zwyciężyłam

 Ferie, które spędziłam kpiąc z Niemców i jedząc wszystko co popadnie, dobiegły końca.Właściwie były udane, nie licząc 5 kilogramów, które przybyły wraz z wiedzą. Wiedzą na temat tego egoistycznego narodu. Wiedzą, o której nie chce mi się opowiadać. W każdym razie nie lubię ich. Na szczęście jestem już w Polsce i mogę się cieszyć urokami mej ojczyzny. Za jakieś 3 dni pewnie będę znów  na nią narzekała, ale póki tego nie robię, staram się dostrzegać jej uroki. Dobra, koniec.Powinnam zacząć może od jakiejś recenzji, ale przez te ferie nie przeczytałam ani jednej książki. Tak, wiem, straszne! Ale tak było. Ale nadrobię! Wiem to. No to tyle. Siema. Leszcze.. :)